Recenzja filmu

Oszukać przeznaczenie 4 (2009)
David R. Ellis
Bobby Campo
Shantel VanSanten

Wątróbka i serce na wynos

Na ekranie nie oglądamy ludzi, lecz kukiełki, które w odpowiednim momencie zamieniają się w nieapetyczną mięsną masę. Niby jest to gwałt na estetyce i dobrym smaku, ale całość ogląda się naprawdę
W filmie Davida R. Ellisa wyrażenie "pełnokrwiste postacie" nabiera zupełnie nowego znaczenia. Reżysera w ogóle nie interesuje, kim są, ani czym się zajmują jego bohaterowie. Gdyby nagle się okazało, że jeden z nich jest wybitnym pisarzem albo zakamuflowanym kosmitą z odległej galaktyki, Ellis skwitowałby to pewnie krótkim "Aha", a potem zapytał, jak wiele flaków i posoki da się wydobyć z jego ciała. W efekcie na ekranie nie oglądamy ludzi, lecz kukiełki, które w odpowiednim momencie zamieniają się w nieapetyczną mięsną masę. Niby jest to gwałt na estetyce i dobrym smaku, ale całość ogląda się naprawdę świetnie. "Oszukać przeznaczenie 4" pokazuje dobitnie, że seria od początku powinna powstawać w technologii 3D.  Ileż frajdy może sprawić człowiekowi widok gałki ocznej wylatującej ekspresowo z głowy gorącej mamusi czy też koła samochodu miażdżącego korpus krzykliwej baby? Te i inne atrakcje zostały polane przez twórców gęstym sosem czarnego humoru. Powiedzmy sobie szczerze: trudno byłoby chyba znaleźć widza skłonnego uwierzyć znowu w bzdurną fabułę o nastolatku mającym godne Kieślowskiego metafizyczne przeczucie zbliżającej się tragedii. Tym razem punktem wyjścia są wyścigi samochodowe, w trakcie których dochodzi do katastrofy. Cudownie ocaleni nie powinni czuć się bezpieczni – gdy chodzi o rachunek trupów, śmierć bywa bardzo skrupulatna. Sceny kolejnych "przypadkowych" egzekucji nie trzymają, niestety, równego poziomu. W najlepszej w całym zestawie sekwencji w salonie piękności twórcy po mistrzowsku stopniują napięcie, puszczając w ruch krwawe domino. Z kolei akcja w szpitalu przypomina balon, z którego ktoś spuścił powietrze, zanim żartowniś dotarł na miejsce ze szpilką. Dziury w widowisku zawsze można zakleić autoironią i dlatego w "Oszukać przeznaczenie", oprócz fragmentów niezamierzenie komicznych, zdarzają się również świadome mrugnięcia okiem - finał filmu rozgrywa się na przykład w multipleksie w trakcie seansu trójwymiarowego horroru. Na dobrą sprawę dziełka Ellisa nie powinno się traktować jako pełnowartościowego wytworu kinematograficznego. Struktura fabularna przypomina pornosy ("momenty" poprzetykane są scenami głupkowatych dialogów), w których chodzi przecież o to, by zrobić widzowi dobrze bez bawienia się w budowanie dramaturgii i wiarygodnych portretów psychologicznych. Skoro jednak publika śmieje się i podskakuje na przemian, oznacza to, że rozrywkowy mechanizm działa bez zarzutu. Trzeba nie mieć serca, żeby czepiać się tego szkarłatnego wibratora z trupią czaszką...
1 10
Moja ocena:
7
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
David R. Ellis popełnił niesamowitą zbrodnię. Druga część serii "Oszukać Przeznaczenie" jest najlepsza ze... czytaj więcej
Co łączy ze sobą kierownika działu w supermarkecie, pana Kowalskiego z piątego piętra, nauczycielkę... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones